W szkole z Języka Polskiego pani zadała zadanie dla chętnych, napisać wiersz o Syzyfie. Ja napisałam...
Syzyf
Był sobie król,
Syzyf
Był sobie król,
wielmożny jak to król,
na imię Syzyf miał i
zaufanie u bogów miał.
Na Olimpie z bogami posiłki jadł
i boskie tajemnice kradł.
Drobnych kradzieży dopuszczał się,
a bogowie przymykali na to oczy swe.
Na jednej z uczt Syzyf tajemnice boską wyjawił,
a Zeus go zabił i do Hadesu wstawił.
Lecz Syzyf podstęp miał i
cały czas się żalił i płakał.
Charon zlitował się i
do Hadesa wybrali się.
Jęki i płacze Hadesa przekonały
i wołał Tanatosa,
by go na powierzchnię wyprowadził.
Lecz tam na Tanatosa czekało kilka lat niewoli,
a Syzyfa kilka lat biesiadowania i plotkowania do woli.
Hades o bożka śmierci martwił się i stwierdził,
że nie ma go tam, gdzie on chce.
Więc Hermes się zjawił i zaproponował,
że ze swym podniebnym orszakiem będzie go szukał też.
Hermes, Syzyfa przy uczcie zastał,
a Tanatosa w lochach przy kawałku ciasta.
Więc Hermes wyzwolił bożka śmierci i
wszyscy usnęli nieocknięci.
Syzyf w Hadesie kare dostał ciężką,
bo musi toczyć kamień na górę wielką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz